Miłość od pierwszego wejrzenia. Gwałtowny wybuch miłości. Miłość platoniczna. Miłość szalona. Miłość nieodwzajemniona. Miłość wbrew zasadom. Miłość, która rani. Miłość, która wyzwala. To tylko kilka rodzajów miłości, które wywołują chaos, niepewność i na zawsze zmieniają życie bohaterów w tej chwytającej za serce, przepełnionej humorem, angielskiej komedii.
Scenariusz do filmu napisał Ol Parker. „Gry weselne” są także jego debiutem reżyserskim. Parker jest uznawany za obiecującego twórcę młodej generacji brytyjskich ludzi filmu. Napisał wcześniej scenariusze do rozgrywającego się w świecie nocnych klubów dramatu „Loved up”, historii o gwałcie podczas randki „In Your Dreams” i kryminału „It Was an Accident”. Niedługo po własnym ślubie (z aktorką Thandie Newton), Parker zasiadł do pisania o sprawie bliskiej jego sercu – o tym, jak ludzie zakochują się i jak miłość, w taki lub inny sposób, zabawnie i brzemiennie w skutki gmatwa ich życie.
„Zawsze zaczynam pisanie raczej od luźnych przemyśleń, niż od rysowania wyraźnej fabuły” – opowiada Parker. „Tym razem chciałem napisać o miłości, jako o sile natury, a zwłaszcza o fenomenie zakochania od pierwszego wejrzenia, co przydarzyło się mnie i mojej żonie. Zacząłem się zastanawiać, jaki mógłby być najgorszy moment i miejsce, żeby nagle szaleńczo się zakochać. Oczywistą odpowiedzią było, że dzień własnego ślubu. I to stało się inspiracją dla mojej opowieści.”
Dzięki typowym dla Parkera inteligentnym dialogom i doskonale uchwyconemu współczesnemu życiu, scenariusz „Gier weselnych” szybko podbił serce brytyjskiej producentki Sophie Balhetchet. Wspomina ona, że po prostu nie mogła się oderwać od lektury. „To było zabawne, wzruszające i intrygujące. Kiedy nagle zakochujesz się od pierwszego wejrzenia, a jesteś w innym związku, co wtedy zrobisz? Pójdziesz za głosem serca, czy odwrócisz się od tej myśli? To przecież tak niesamowita siła.” - mówi Balhetchet. „Będziesz miał siłę, żeby o tym zapomnieć? A jeśli nie, to czy odważysz się skrzywdzić kogoś, kogo też przecież kochasz.”
Balhetchet opowiada dalej: „Scenariusz zadawał te odwieczne pytania, ale w nowym ujęciu, które nadawało tej historii nietypową jakość, jak na film z gatunku komedii romantycznych. Wydało mi się to oryginalne. Bohaterka – Rachel - dociera w życiu do jednego z owych rozstajów dróg, kiedy ma się świadomość, że nie można już zawrócić i nigdy nie będzie tak jak wcześniej, choćby nie wiem jak się tego pragnęło. I w tym momencie to od ciebie zależy, czy będziesz żył w zgodzie ze sobą.”
Producent Andro Steinborn żywiołowo opowiada o pierwszym zetknięciu ze scenariuszem: „Pamiętam, że czytałem scenariusz siedząc w zatłoczonej kawiarence w centrum Berlina i czasem śmiałem się na głos, a kiedy indziej ledwie powstrzymywałem łzy. Ujął mnie styl, historia miłosna, wspaniałe i zabawne dialogi, a zwłaszcza struktura opowieści, w której nie było nic zbędnego.”
Lekki humor i wyraziste postacie, charakterystyczne dla twórczości Ola Parkera, zwróciły też uwagę innego producenta – Barnaby Thompsona. „Jedną z najwspanialszych rzeczy w tym scenariuszu było, że tak doskonale prezentuje bohaterów tej opowieści, że ma się wrażenie, jakby się ich już znało.” - opowiada. „Wydają się bardzo realni, a jednocześnie sytuacje i dialogi są bardzo zabawne. Mnie poruszyło zwłaszcza to, że ta opowieść wydaje się płynąć z głębi serca bardziej, niż jakiekolwiek inne komedie romantyczne. Według mnie Ol stworzył scenariusz, który jest równie dobrą komedią, co psychologiczną opowieścią o ludzkich uczuciach.”
Od samego początku Ol Parker miał nadzieję, że będzie miał również możliwość wyreżyserowania filmu według własnego tekstu. Ale zdawał sobie sprawę, że zespół producentów będzie musiał zgodzić się na podjęcie ryzyka oddania filmu w ręce nowicjusza. Balhetchet, Thompson i Steinborn z ochotą dali mu taką możliwość. Steinborn opowiada: „Uznałem, że ktoś, kto potrafi napisać tak udany i celny scenariusz, będzie też w stanie zająć się wyreżyserowaniem filmu. Kiedy spotkałem się z Olem w Londynie, byłem pozytywnie zaskoczony, że mam do czynienia z tak utalentowanym, wrażliwym, a jednocześnie wyluzowanym facetem w moim wieku. Szybko się porozumieliśmy i wiedziałem, że będzie odpowiednią osobą.”
Balhetchet dodaje: „Kiedy tylko spotkałam Ola miałam wrażenie, że mogę mu zaufać i instynktownie czułam, że będzie potrafił, lepiej niż ktokolwiek inny, przenieść na ekran tę wizję. Nawet przez chwilę nie wahałam się, w swej pewności co do tego, że będzie potrafił to zrobić.”